Ojciec z synem handlują kartoflami po osiedlach. Zajeżdżają,
- Kartofelki! - się rozlega.
Z drugiego piętra babeczka się wychyla, że chce.
O - Ile?
K - Cztery worki.
O - Synu idź, ciężko i wysoko.
S - Dobra.
K - Ile płacę?
S - 200.
K - Hmm, nie mam tyle, ale pan jest dorosły, mi też niczego nie brakuje, może seks?
S - Hmmm, wie pani, musiałbym się skonsultować z tatą.
K - Ale, no wie pan, przecież pan jest dorosły, po co takie pytania?
S - Jednak wolałbym zapytać.
K - Ale dlaczego?
S - W zeszłym roku przeje*bali*śmy tak 8 ton
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz